czwartek, 16 maja 2013

Ufff

:)

Wyjaśniło się. Na szczęście. I w sumie nie było powodów do paniki.

Nadal padnięta. W domu mnie prawie cały dzień nie było. Po lekcjach uzupełnić matę, potem do muzyka sister zawieść nuty. Następnie 15 min w domu i z spotkanie z Menszem. Tak zwanie padam na ryj. A gdzie koniec dnia. Gdzie nauka, ogarnięcie domu? Jutro znowu na pierwszą lekcję i do tego to dodatkowa mata. Nie mam pojęcia, jak wstanę. Kolejny dzień na paracetamolu, bo głowa mi nawa jak tylko może. Zero sił, a tyle roboty. Jeszcze do tego sprawdzian z bioli. Nie chce się ktoś zamienić? Oczywiście ktoś, kto ma wolne. Mrrrr... Łóżeczko...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz