Zaczyna mi się wszystko sypać. Mam po prostu dość. A to dopiero był drugi dzień szkoły. No ale tak, wracam do życia. Szkoda jedynie, że to zwykle oznacza więcej minusów niż plusów. Znowu zmęczona. Znowu przybita. Znowu mam dość.
Zakładałam dzisiaj nowy naciąg do gitary. Wszystko ok, choć miałam trochę problemów, bo musiałam nowe dziurki wywiercić, a raczek wykręcić wkrętem. problem pojawił się przy ostatnim naciągu. Brakowało w zestawie dwóch wkrętów. No cóż. Trzeba było sobie radzić. Wzięłam przeszukałam stare, ale okazało się że są tępe i nie mogę ich wwiercić. Zrozumiałam to po jakiś 15 min zabawy i próbowania ich wkręcić, bez zbytniego uszkodzenia ich. W końcu wkurzona wzięłam, wykręciłam nowy i wkręciłam w miejsce gdzie miał być stary, a stary wkręciłam w miejsce nowego. Z drugim krętem zrobiłam tak samo. Lecz irytacja została zasiana. Założyłam dwie struny i poszłam robić obiad. Kiedy teraz wieczorem miałam chwilę zabrałam się za pozostałe struny. założyłam kolejne dwie, ale przy trzeciej już miałam problem. Co chwilę mi się rozwijała, nie potrafiłam jej nawinąć. Zirytowana tym i zachowaniem siostry poszłam do sklepu po czekoladę gorzką. Cała poirytowana, zła i sfrustrowana. Wróciłam już trochę spokojniejsza (po dwóch rajach czekolady) i spróbowałam jeszcze raz z siostrą. I ba dum cy. Struna pękła! Myślałam że zwariuję. Szybko sięgnęłam po kolejną porcję czekolady dla uspokojenia. Ściągnęłam pozostałe struny, nasmarowałam gryf i tyle. Teraz znowu muszę czekać na struny. Nie powiem, że mi nie smutno i że to zdarzenie nie zepsuło mi humoru.
Szkoła też nie najlepiej. Myślałam w zeszłym roku, że mam zajazd, ale się myliłam. Drugi dzień szkoły, a ja chcę już stamtąd uciec krzycząc "zostawcie mnie w spokoju, ja też chcę odpocząć i mieć chwilę dla siebie". Ale to tylko marzenia. Obecnie to wygląda tak: lekcje + trening, dodatkowe z maty, dodatkowe z polaka, dodatkowe z wos'u i historii, dodatkowe z religii, dodatkowe z geografii. Pewnie dojdą dodatkowe z angola i jeszcze kilku przedmiotów. W takim momencie cieszę się, że zrezygnowałam ze szkoły muzycznej, bo bym nie dała rady.
Koleżanki? Nie wiem co się dzieje. Nasze papużki nierozłączki się rozłączyły. Stworzyłyśmy dwójki. I w większości w nich funkcjonujemy. Z istotą bezosobową znowu się muszę nauczyć rozmawiać. Rozumieć itd. Po dwóch tygodniach na odludziu tylko z moimi rodzicami, znowu muszę nauczyć się funkcjonować w społeczeństwie. I nie wiem czy do końca mam na to siłę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz