No cóż. Spotkałam się dzisiaj z istotą bezosobową. I nie wiem, czy nie jest gorzej. Nie dlatego, że coś powiedziała, czy zrobiła. Nie. Chodzi o mnie. Tylko o mnie. O to, że się przy niej gubię. Nie potrafię zebrać myśli, zapominam języka. I jestem o to na siebie cholernie zła. Miało to wyjść inaczej. Miałam jej powiedzieć o wielu innych rzeczach. A nie tylko o tych trzech, o których jej powiedziałam. Będę musiała się z nią spotkać jeszcze raz. Tym razem z listą co chcę powiedzieć z podpunktami. I to najlepiej w herbaciarni (
chodzi o klimat i prywatność). A obecnie nie wiem co mam myśleć. Chyba myślę wręcz za dużo. I zaczynam tęsknić za nawałem zadań. Bo dzięki niemu mogłam się oderwać myślami od problemów. Udawać dalej pseudo sielankę. Tak naprawdę to dzisiaj uciekłam. Uciekłam.
Nawet nie wiem czego chcę. Z jednej strony chcę przestać udawać, ale z drugiej nie, bo tak łatwiej. Z jednej strony chcę go dalej kochać, ale z drugiej chcę się tej miłości pozbyć. Jedyne co wiem, że chcę wreszcie przestać myśleć. Mam wręcz ochotę powiedzieć do istoty bezosobowej "przytul mnie i pozwól mi się wypłakać, bo na nic innego nie mam już siły". Nie mam siły... Na nic... A szczególnie na dalsze życie w sielance i bycie miłą, grzeczną dziewczyną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz