No i żegnam. Za 12 godzin już będę w drodze na wakacje :) Aż się nie potrafię doczekać.
Małe sprostowanie do wpisu o zakończeniu mojej miłości. Jestem w trakcie jej zakańczania. To jeszcze będzie trwało... Uświadomiła mi to przyjaciółka, a ja się muszę z Nią zgodzić. Ale mam nadzieję, że nie będę sama. :)
Ostatnia rozmowa z istotą bezosobową była dla mnie zaskoczeniem. Było kilka słów, stwierdzeń, zdań, których nie spodziewałam się usłyszeć, przeczytać. To była naprawdę dziwna rozmowa...
Napiszę jak wrócę. :) Postaram się robić notatki takie jak w Belgii :D
sobota, 29 czerwca 2013
piątek, 28 czerwca 2013
Wakacje :)
Wakacje, znowu są wakacje,Nareszcie! Wolność! Od wszystkiego! :) Za chwilkę oaza, jutro pakowanie i tata wraca! <3 Aż się nie umiem doczekać... Jestem po prostu szczęśliwa :)
na pewno mam rację,
wakacje znowu są!
Świadectwo z biało-czerwonym wyróżnieniem w postaci paska :) Do tego (pozwolę sobie was zanudzić :P ):
-podziękowanie za udział w przedstawieniach
-nagroda za wzorowe zachowanie i bardzo dobre wyniki w nauce oraz za pracę na rzecz klasy i szkoły
-zaświadczenie o udziale w programie edukacyjnym Młodzi Przedsiębiorczy w module Zakładamy i prowadzimy firmę
-dyplom za udział w projekcie muzyczno-teatralnym Wieczór Kolęd 2013
-dyplom za godne reprezentowanie Gimnazjum nr 13 i UKS 13 na terenie miasta w roku szkolnym 2012/13
-gratulacje od grona pedagogicznego za wzorowe zachowanie, bardzo dobre wyniki w nauce i pracę na rzecz szkoły
-list gratulacyjny dla rodziców
-podziękowanie za pomoc w samorządzie uczniowskim
-bluzka sportowa
-kubek
-czekolada
czwartek, 27 czerwca 2013
Przeszłość
Koniec. Uświadamiam to sobie od dwóch dni. To był koniec. Na reszcie jestem wolna. Całkowicie. On już zniknął z mojego serca. Sam to sprawił. Naszym ostatnim spotkaniem, słowami, zachowaniem. A ja dzięki temu znowu mogę być sobą. Żyć swoim życiem. Nie myśleć o nim, o tym co by było gdyby. Choć jakaś część mnie nigdy o nim nie zapomni. Będzie go nadal odrobinę kochać, tęsknić za nim i dla tej części będzie on nadal atrakcyjny. Ale dostałam nową szansę i nie mam zamiaru jej zmarnować. Mogę znowu pokochać kogoś innego, czuć się kochaną i nie być niczym zobowiązaną. :)
środa, 26 czerwca 2013
Nie wiem co ze sobą począć
Bliżej i bliżej podejdź do mnie jeszcze,Może mi ktoś wytłumaczyć, jak ja mam odebrać te słowa? Odbieram je do siebie. Co nie jest dobre. Daje mi nadzieję, której nie ma. Nadzieję, która ostatnio została zniszczona. Pomimo, że chcę, aby ona istniała. Znowu dni ciszy. Lecz może to kiedyś się skończy. Może moje zakochanie wreszcie minie.
Może usłyszysz dla kogo bije moje serce
Rozmawiam sobie ostatnio z Marcinem. Fajny koleś. Byłam wczoraj się z nim spotkać. Remontuje mieszkanie :) Trochę mu rozwaliłam plany... Ale ostatnia szansa. Dobrze mi się z nim pisze. Choć jedno zdanie z dzisiaj mnie rozwaliło :D Spytał się czy chcę, aby łamał zasady. Nie powiem, że nie podoba mi się odrobinę ten pomysł. Już jedną zasadę złamał-umówił się ze mną, pomimo że jestem dla niego małolatą (jest dwa razy starszy ode mnie) No ale będę miała czas, aby to przemyśleć i wgl. W końcu za kilka dni jadę na oazę!
:( Nie jadę na warsztaty. Mama mi nie pozwoliła jednak. Szkoda. Ale flecik mam. Będę sobie grała i ćwiczyła i bawiła się nim ile mogę :)
Tak na koniec. Piosenka, która ostatnio wałęsa się wśród moich myśli
http://www.youtube.com/watch?v=kMYTfaMyFUQ
niedziela, 23 czerwca 2013
List
Zabrze, 23 czerwca 2013 r.
Drogi Ojcze
Piszę ten list bo chcę, abyś wiedział co u mnie. Pomimo, że Ty wiesz wszytko, w końcu jesteś wszędzie, to wiem też, że chcesz to usłyszeć ode mnie. Dlatego też piszę. Chcę, abyś wiedział wszytko :)
Zmęczona, żeby nie powiedzieć panięta, to ja jestem. Duużo się ostatnio dzieje. Może też trochę za dużo? Dzisiaj był grill. Oazowy grill. Ludzi średnio, bywało więcej. No ale co się dziwić? Ty przestajesz być "modny". Dopiero jak trwoga to do Boga. Lecz nie dla mnie. Ja chcę być z Tobą w stałym kontakcie. Ten grill... Dużo radości, dokuczania, śmiania się, wkurzania i w ogóle. Ale też rozmowa. Jak dla mnie niedokończona. Ale i tak szczęście, że zaczęta. Wreszcie się odważyłam. Szkoda jedynie, że tak mało czasu, ale mam nadzieję, że Ty jeszcze sprawisz, że on się znajdzie. Trochę mimo wszytko żałuję. Bo znowu wychodzi, że mam zrezygnować z siebie, ze swoich marzeń dla innych. Bo ja czegoś chcę, a oni nie. Może to egoistyczna postawa, ale tak się czuję. Znowu mam rezygnować z siebie. Bo to ja się muszę dostosowywać. Niby mam wrzucić na luz, ale za razem nie. Niby pozwolić sobie na bycie sobą i korzystanie z życia, ale za razem ograniczanie się. Bo to kiedyś minie. Za miesiąc, za dwa, za pół roku. Minął miesiąc, za chwilę miną dwa i nic. Ja ciągle nie mogę zapomnieć. Ciągle go kocham. A jestem dla niego "tylko przyjaciółką". No ale nie tylko złe rzeczy ostatnio :) Wygrałyśmy pierwsze miejsce w lidze :D Spotkałam się z Agnieszką. I odbyłam z nią rozmowę... :P Za tydzień jadę na oazę. Może jednak uda mi się pojechać na warsztaty liturgiczne! Szkoda jedynie, że pomimo tych fajnych rzeczy jest też dużo przykrych. W ogóle niektórzy księża... Dzisiejsza msza to była mordęga. W kościele pomimo otwartych okien i drzwi duszno, a ksiądz jeszcze miał długie kazanie (o maśle maślanym z dodatkiem masła maślanego o smaku masła maślanego) i wybierał najdłuższe modlitwy... Pomimo, że to była msza recytowana nie potrafiłam się skupić. Ciągle myślałam o tamtej rozmowie. I przepraszam Cię za to. No ale wieczór... Nareszcie chłodniej i przyjemniej. :)
Kończę ten list podziękowaniem. Dziękuję Ci za ten dzień, za każdy poprzedni i każdy następny :) Dziękuję za przyjaciół, za rodzinę, za ludzi. Za wszystko co dobre i co złe, bo pomimo że teraz jest ciężko, wyjdę z tego silniejsza. Dziękuję :*
Twoja Gosia
sobota, 22 czerwca 2013
Myśli
Tak siedzę i myślę pisząc ten wpis. Emocje wygasły, radość znikła. Znowu są problemy i ból. I myślę wciąż, co napisać.Czy o tych radostkach, choć nie pozornych, to dających szczęście, czy może o problemach i myślach które mnie gnębią. A może o jednym i o drugiem? A może o niczym? A może jednak po prostu wykasować ten wpis i udawać, że nigdy go nie było?
Tysiące myśli mi krąży pogłowie. Po części pytań, po części stwierdzeń. I jak je tu przesiać? Duży, prawie pusty dom. Nawet jeżeli są w nim ludzie ja jestem sama. Sam na sam ze sobą. Bóg jest, ale jakby go nie było. Pozostaje modlitwa, ale czy ona coś daje? Nie wiem. Rekolekcje przede mną. Może się na nowo odkryję. Może na nowo odkryję ludzi i Boga. Może odkryję, że ludzie nie istnieją po to, aby mnie ranić. Ale aby być. Może wreszcie na nowo odkryję siebie. I wrócę będąc sobą. Prawdziwą sobą. Gosią. A nie jej dostosowaną do społeczeństwa, niewykończoną podróbką, która istnieje po to aby być na pokaz. Może.... Tyle może... Tyle niedokończonych myśli. A co jeśli... A co gdyby... A co jeżeli... A może mnie po prostu nie ma? Może nie istnieje już ta Gosia, która potrafi być sobą? Istnieje tylko niedokończona podróbka? Ale to nie może być prawda. Bo podróbki by nie było. A może jednak? Może to podróbka wykończyła prawdziwą istotę mnie? A może po prostu ją gdzieś głęboko uwięziła? A może moje prawdziwe ja czeka na osobę, której zaufa. Obcą. Ale która ją wyzwoli. Co jeżeli taka osoba już nigdy się nie pojawi? Moje fałszywe ja zniszczy to prawdziwe? Ale jaka ja jestem prawdziwa? Tak długo udaję, że nie mam pojęcia. Żyję "życiem" które mam na co dzień. Które wymaga ode mnie maski. Bo bez niej będę zbyt odsłonięta. Zbyt otwarta na innych i podatna na ich zranienia. Życie to jedna wielka gra. Teatr. Szkoda tylko, że ja nie potrafię być na scenie, ale bez kostiumu. Może kiedyś znowu się otworzę.
Obecnie nawał problemów, nadziei. Co z nich wyniknie? Pewnie nic. Jeszcze chwila i wakacje. Na dwa tygodnie prawie że stracę kontakt z ludźmi. Będzie jedynie te kilka osób na oazie. Reszta świata nie będzie istnieć. Choć niektórzy pewnie będą się przewijać w moich myślach. Będę pewnie przez nich płakać, ukrywać się. Nie wiem co mam zrobić. Moje siostry się kłócą. Jedna żyje we własnym świecie i wynikają przez to problemy u drugiej. A ja jestem w centrum. Zawieszona pomiędzy nimi. To w końcu moje siostry. I co ja mam zrobić? Nie mieszać się w to? Już jestem wmieszana. Nie przyznać jednej racji? Nie da się, bo po części tą rację ma. Nie bronić drugiej? W końcu to siostra. Co nie zrobię, prawie zawsze będzie źle. Pewna osoba napisała do mnie ostatnio słowa "Zło musi być zawsze, ale nie zawsze musi nas obchodzić". Szkoda tylko, że mnie obchodzi. Może kiedyś się nauczę żyć tak, aby mnie nie obchodziło...? Ale to znowu może...
Tysiące myśli mi krąży pogłowie. Po części pytań, po części stwierdzeń. I jak je tu przesiać? Duży, prawie pusty dom. Nawet jeżeli są w nim ludzie ja jestem sama. Sam na sam ze sobą. Bóg jest, ale jakby go nie było. Pozostaje modlitwa, ale czy ona coś daje? Nie wiem. Rekolekcje przede mną. Może się na nowo odkryję. Może na nowo odkryję ludzi i Boga. Może odkryję, że ludzie nie istnieją po to, aby mnie ranić. Ale aby być. Może wreszcie na nowo odkryję siebie. I wrócę będąc sobą. Prawdziwą sobą. Gosią. A nie jej dostosowaną do społeczeństwa, niewykończoną podróbką, która istnieje po to aby być na pokaz. Może.... Tyle może... Tyle niedokończonych myśli. A co jeśli... A co gdyby... A co jeżeli... A może mnie po prostu nie ma? Może nie istnieje już ta Gosia, która potrafi być sobą? Istnieje tylko niedokończona podróbka? Ale to nie może być prawda. Bo podróbki by nie było. A może jednak? Może to podróbka wykończyła prawdziwą istotę mnie? A może po prostu ją gdzieś głęboko uwięziła? A może moje prawdziwe ja czeka na osobę, której zaufa. Obcą. Ale która ją wyzwoli. Co jeżeli taka osoba już nigdy się nie pojawi? Moje fałszywe ja zniszczy to prawdziwe? Ale jaka ja jestem prawdziwa? Tak długo udaję, że nie mam pojęcia. Żyję "życiem" które mam na co dzień. Które wymaga ode mnie maski. Bo bez niej będę zbyt odsłonięta. Zbyt otwarta na innych i podatna na ich zranienia. Życie to jedna wielka gra. Teatr. Szkoda tylko, że ja nie potrafię być na scenie, ale bez kostiumu. Może kiedyś znowu się otworzę.
Obecnie nawał problemów, nadziei. Co z nich wyniknie? Pewnie nic. Jeszcze chwila i wakacje. Na dwa tygodnie prawie że stracę kontakt z ludźmi. Będzie jedynie te kilka osób na oazie. Reszta świata nie będzie istnieć. Choć niektórzy pewnie będą się przewijać w moich myślach. Będę pewnie przez nich płakać, ukrywać się. Nie wiem co mam zrobić. Moje siostry się kłócą. Jedna żyje we własnym świecie i wynikają przez to problemy u drugiej. A ja jestem w centrum. Zawieszona pomiędzy nimi. To w końcu moje siostry. I co ja mam zrobić? Nie mieszać się w to? Już jestem wmieszana. Nie przyznać jednej racji? Nie da się, bo po części tą rację ma. Nie bronić drugiej? W końcu to siostra. Co nie zrobię, prawie zawsze będzie źle. Pewna osoba napisała do mnie ostatnio słowa "Zło musi być zawsze, ale nie zawsze musi nas obchodzić". Szkoda tylko, że mnie obchodzi. Może kiedyś się nauczę żyć tak, aby mnie nie obchodziło...? Ale to znowu może...
piątek, 21 czerwca 2013
AAAAAAAAAaaaaaa!!!!
Aaaaaa!!! Piszczę!! Wygrałyśmy, wygrałyśmy, wygrałyśmy!!! Mamy I miejsce!! Jest!! Ychym, ychym.... :D
Na dzisiejszej lidze zajęłyśmy I miejsce! Wygrałyśmy 3:0 ! Jestem tak szczęśliwa... Wręcz mnie rozsadza! Roksana, Kamila, Iza, Patrycja, Ewelina, Natalia, Daria, Ewelina, Kasia (chyba nikogo nie pominęłam, a jeżeli tak to przepraszam) DZIĘKI!!!!!
Pani wpuściła mnie na boisko. Grałam cały set. Po raz pierwszy - już stres, mecz o I miejsce- nie da się opisać. latały mi ręce, kolana. Cała drżałam. Ale nie rezygnowałam. Grałam na ile mogłam. W przyszłym roku znowu liga :) Już się nie mogę doczekać...
Na dzisiejszej lidze zajęłyśmy I miejsce! Wygrałyśmy 3:0 ! Jestem tak szczęśliwa... Wręcz mnie rozsadza! Roksana, Kamila, Iza, Patrycja, Ewelina, Natalia, Daria, Ewelina, Kasia (chyba nikogo nie pominęłam, a jeżeli tak to przepraszam) DZIĘKI!!!!!
Pani wpuściła mnie na boisko. Grałam cały set. Po raz pierwszy - już stres, mecz o I miejsce- nie da się opisać. latały mi ręce, kolana. Cała drżałam. Ale nie rezygnowałam. Grałam na ile mogłam. W przyszłym roku znowu liga :) Już się nie mogę doczekać...
środa, 19 czerwca 2013
Czekam
Czekam i czekam i czekam. Z niecierpliwością, z może lekką obawą. Czekam aż napisze. Kolejny dzień ciszy, kolejny dzień oczekiwania. Chcę się spotkać. Niby się zobaczymy w niedzielę. Ale nie wiem ile czasu. I to na "agape". Więc prywatności, spokoju zero. Humor mi siadł. Nie istnieje. Zmęczenie, problemy znowu biorą górę. Prawie zero odpoczynku.
Dzisiejszy w-f wykończył. Pierwsza lekcja, rozgrzewka... Na sali gorąco a my mamy skakać, biegać... No ale cóż. Trzy lekcje przerwy i kolejne dwa wf, tym razem spędzone na grze. Drugi na siatkówce, a trzeci na badmintonie. Biegania w chole i jeszcze trochę. A ciągle upał. Potem powrót rowerem do domu i loooodowaty prysznic.
Teraz mnie czeka walka. Walka ze światem, walka z mamą. Walka ze samą sobą. Będzie ciężko. Tego jestem pewna. Ale czy mam inny wybór jak sobie dać radę?
Dzisiejszy w-f wykończył. Pierwsza lekcja, rozgrzewka... Na sali gorąco a my mamy skakać, biegać... No ale cóż. Trzy lekcje przerwy i kolejne dwa wf, tym razem spędzone na grze. Drugi na siatkówce, a trzeci na badmintonie. Biegania w chole i jeszcze trochę. A ciągle upał. Potem powrót rowerem do domu i loooodowaty prysznic.
Teraz mnie czeka walka. Walka ze światem, walka z mamą. Walka ze samą sobą. Będzie ciężko. Tego jestem pewna. Ale czy mam inny wybór jak sobie dać radę?
sobota, 15 czerwca 2013
Hahaha ;(
No cóż. Spotkałam się dzisiaj z istotą bezosobową. I nie wiem, czy nie jest gorzej. Nie dlatego, że coś powiedziała, czy zrobiła. Nie. Chodzi o mnie. Tylko o mnie. O to, że się przy niej gubię. Nie potrafię zebrać myśli, zapominam języka. I jestem o to na siebie cholernie zła. Miało to wyjść inaczej. Miałam jej powiedzieć o wielu innych rzeczach. A nie tylko o tych trzech, o których jej powiedziałam. Będę musiała się z nią spotkać jeszcze raz. Tym razem z listą co chcę powiedzieć z podpunktami. I to najlepiej w herbaciarni (
chodzi o klimat i prywatność). A obecnie nie wiem co mam myśleć. Chyba myślę wręcz za dużo. I zaczynam tęsknić za nawałem zadań. Bo dzięki niemu mogłam się oderwać myślami od problemów. Udawać dalej pseudo sielankę. Tak naprawdę to dzisiaj uciekłam. Uciekłam.
Nawet nie wiem czego chcę. Z jednej strony chcę przestać udawać, ale z drugiej nie, bo tak łatwiej. Z jednej strony chcę go dalej kochać, ale z drugiej chcę się tej miłości pozbyć. Jedyne co wiem, że chcę wreszcie przestać myśleć. Mam wręcz ochotę powiedzieć do istoty bezosobowej "przytul mnie i pozwól mi się wypłakać, bo na nic innego nie mam już siły". Nie mam siły... Na nic... A szczególnie na dalsze życie w sielance i bycie miłą, grzeczną dziewczyną.
chodzi o klimat i prywatność). A obecnie nie wiem co mam myśleć. Chyba myślę wręcz za dużo. I zaczynam tęsknić za nawałem zadań. Bo dzięki niemu mogłam się oderwać myślami od problemów. Udawać dalej pseudo sielankę. Tak naprawdę to dzisiaj uciekłam. Uciekłam.
Nawet nie wiem czego chcę. Z jednej strony chcę przestać udawać, ale z drugiej nie, bo tak łatwiej. Z jednej strony chcę go dalej kochać, ale z drugiej chcę się tej miłości pozbyć. Jedyne co wiem, że chcę wreszcie przestać myśleć. Mam wręcz ochotę powiedzieć do istoty bezosobowej "przytul mnie i pozwól mi się wypłakać, bo na nic innego nie mam już siły". Nie mam siły... Na nic... A szczególnie na dalsze życie w sielance i bycie miłą, grzeczną dziewczyną.
czwartek, 13 czerwca 2013
W domciu :D
I po Brukseli. Nie powiem, zmęczona. I połamana.... :/ Chyba po prostu przepiszę moje notatki. A na końcu je uzupełnię :)
Pon. 16.40
Wyruszyłam. 20 minut opóźnienia, ale jadę :) Pada. Ale nie specjalnie mi to przeszkadza. Postoje mają być co 4 h. Już widzę, jak niektórzy z mojej klasy to wytrzymują. No ale.... Czym jest wyjazd bez zabawy? xD
Wt. 00.04
Kolejna godzina w drodze. Trochę zmęczona, ale jeszcze jeden postój przede mną i może dopiero wtedy spać. Od niecałych 4 godzin jestem w Niemczech. Korków specjalnie nie ma. Ruch płynny i bez problemów. Na szczęście nie było jeszcze żadnych niespodzianek.
Wt. 5.06
Łał... Spałam trochę ponad godzinę. 13 h jazdy za mną. Jestem już w belgii. Za jakiś czas dojedzimy na miejsce, ja tymczasem chyba zacznę się ogarniać... :D
Wt. 18.25
Już od dawna w Belgii. za mną 4 godziny zwiedzania i prawie pięć godzin czasu wolnego... Ale stopy i tak bolą. Właśnie ruszam do hotelu. 30 km przede mną, ale patrząc na to, że odcinek 125 km pokonaliśmy w 3 godziny to w hotelu będziemy za... no właśnie. Heh, Czekolady mam dość. Przede mną prawie cała zarwana nocka i kolejny dzień 10 h chodzenia. No ale dam radę!
Śr. 9.08
Bry... :D W końcu nawet monster mnie nie powstrzymał przed spaniem. No ale do wpół do dwunastej gadałam z Szopcią, a spać poszłam przed pierwszą... :D Teraz już w autobusie. Jadę do parlamentu europejskiego , jeszcze gdzieś, na obiad i do domu. PS. Puścili nam "Jesteś szalona" w autobusie. Moje pierwsze skojarzenie to animki tańczące z księdzem na Agape xD
Śr. 11.59
Już po parlamencie. Fajnie nawet. Przewodniki audio-wideo. Interaktywne tablice itd. Lecz i tak najlepsza była gra, w której trzeba było usadzić europosłów na odpowiednim miejscu. Usadziłam 135 posłów. Teraz do atomium. Mam nadzieję, że też tam będzie zabawnie.
W sumie było zarąbiście. Bania w autobusie na całego. Chłopacy się bili, dziewczyny grały w 33, e-papierosy też były niezłe. Ogółem zarąbista wycieczka. I niech wszyscy, których nie było żałują.
Pon. 16.40
Wyruszyłam. 20 minut opóźnienia, ale jadę :) Pada. Ale nie specjalnie mi to przeszkadza. Postoje mają być co 4 h. Już widzę, jak niektórzy z mojej klasy to wytrzymują. No ale.... Czym jest wyjazd bez zabawy? xD
Wt. 00.04
Kolejna godzina w drodze. Trochę zmęczona, ale jeszcze jeden postój przede mną i może dopiero wtedy spać. Od niecałych 4 godzin jestem w Niemczech. Korków specjalnie nie ma. Ruch płynny i bez problemów. Na szczęście nie było jeszcze żadnych niespodzianek.
Wt. 5.06
Łał... Spałam trochę ponad godzinę. 13 h jazdy za mną. Jestem już w belgii. Za jakiś czas dojedzimy na miejsce, ja tymczasem chyba zacznę się ogarniać... :D
Wt. 18.25
Już od dawna w Belgii. za mną 4 godziny zwiedzania i prawie pięć godzin czasu wolnego... Ale stopy i tak bolą. Właśnie ruszam do hotelu. 30 km przede mną, ale patrząc na to, że odcinek 125 km pokonaliśmy w 3 godziny to w hotelu będziemy za... no właśnie. Heh, Czekolady mam dość. Przede mną prawie cała zarwana nocka i kolejny dzień 10 h chodzenia. No ale dam radę!
Śr. 9.08
Bry... :D W końcu nawet monster mnie nie powstrzymał przed spaniem. No ale do wpół do dwunastej gadałam z Szopcią, a spać poszłam przed pierwszą... :D Teraz już w autobusie. Jadę do parlamentu europejskiego , jeszcze gdzieś, na obiad i do domu. PS. Puścili nam "Jesteś szalona" w autobusie. Moje pierwsze skojarzenie to animki tańczące z księdzem na Agape xD
Śr. 11.59
Już po parlamencie. Fajnie nawet. Przewodniki audio-wideo. Interaktywne tablice itd. Lecz i tak najlepsza była gra, w której trzeba było usadzić europosłów na odpowiednim miejscu. Usadziłam 135 posłów. Teraz do atomium. Mam nadzieję, że też tam będzie zabawnie.
W sumie było zarąbiście. Bania w autobusie na całego. Chłopacy się bili, dziewczyny grały w 33, e-papierosy też były niezłe. Ogółem zarąbista wycieczka. I niech wszyscy, których nie było żałują.
sobota, 8 czerwca 2013
Rozesłanie
Ohhhh! Zakręcona po czubek głowy! I padnięta.... Ale było warto! Bardzo Wam dziękuję... Całej oazie... I szczególnie Agnieszce :* Siostra... Jesteś niezastąpiona :)
Sobota... Jeden z dwóch dni, w którym się wysypiam. Choć dzisiaj to nie wyszło. Wstałam tak jak do szkoły. Ale jak wcześniej zaznaczyłam, było warto :) Z domu owczym pędem. Oczywiście że popatrzyłam na zegarek, który się śpieszy o 10 min... A bany jeżdżą normalnie rozkładem sobotnim, więc raz na 20 minut. Przychodzę na przystanek i trolololo... Ponad 10 minut do tramwaju.
Jechałam w autobusie z Agnieszką. Prawie całą drogę spała opierając się na mnie, ale nie narzekam. Sama ją zachęcałam (No co.... Moja młodsza duchowa Siostra, którą uwielbiam przytulać...! :D ) Na miejscu uroczyste odsłonięcie i poświęcenie tablicy upamiętniającej pierwsze rekolekcje oazowe. Procesja do kościoła i Msza Święta. Myślałam, że mnie w tym kościele rozsadzi. Kościółek mały, ładny itd. Ale ktoś miał niewyłączony telefon... I stał blisko głośnika. W pewnych momentach nawet księdza nie było słychać! Takie... coś było na tyle głośne że się nie dało wytrzymać. A na początku Mszy nasz moderator diecezjalny prosił, aby wyłączyć telefony... Normalnie udusić ludzi, którzy tego nie zrobili...
Po Mszy Agape. Kiełbaski, ciasto, grochówka, ciasteczka, babeczki, kto co nie chciał. Ponieważ mnie i Agnieszkę trochę męczył natłok ludzi, to stwierdziłyśmy że idziemy się przejść. Poszłyśmy do lasu. Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy. W końcu wyszło nawet to, że zadzwoniłam do istoty bezosobowej. Poprosiłam o spotkanie. Wychodzi na to, że spotkamy się niestety dopiero w przyszłym tygodniu... :( Szkoda, bo potrzebuję tej rozmowy i owej Istoty. Ale nie mam zamiaru naciskać ani nic. Nie da rady, to nie da rady.
Z innej beczki. Niestety raczej aż do czwartku-piątku nie dam rady napisać. Jadę sobie na trzy dni (pon, wt i śr, czwartek rano już w domu) w Belgii. Postaram się w miarę na bieżąco robić notatki i potem je przepiszę, albo zrobię ogólny wpis. Więc do zobaczenia (przeczytania :P ) za kila dni :)
Sobota... Jeden z dwóch dni, w którym się wysypiam. Choć dzisiaj to nie wyszło. Wstałam tak jak do szkoły. Ale jak wcześniej zaznaczyłam, było warto :) Z domu owczym pędem. Oczywiście że popatrzyłam na zegarek, który się śpieszy o 10 min... A bany jeżdżą normalnie rozkładem sobotnim, więc raz na 20 minut. Przychodzę na przystanek i trolololo... Ponad 10 minut do tramwaju.
Jechałam w autobusie z Agnieszką. Prawie całą drogę spała opierając się na mnie, ale nie narzekam. Sama ją zachęcałam (No co.... Moja młodsza duchowa Siostra, którą uwielbiam przytulać...! :D ) Na miejscu uroczyste odsłonięcie i poświęcenie tablicy upamiętniającej pierwsze rekolekcje oazowe. Procesja do kościoła i Msza Święta. Myślałam, że mnie w tym kościele rozsadzi. Kościółek mały, ładny itd. Ale ktoś miał niewyłączony telefon... I stał blisko głośnika. W pewnych momentach nawet księdza nie było słychać! Takie... coś było na tyle głośne że się nie dało wytrzymać. A na początku Mszy nasz moderator diecezjalny prosił, aby wyłączyć telefony... Normalnie udusić ludzi, którzy tego nie zrobili...
Po Mszy Agape. Kiełbaski, ciasto, grochówka, ciasteczka, babeczki, kto co nie chciał. Ponieważ mnie i Agnieszkę trochę męczył natłok ludzi, to stwierdziłyśmy że idziemy się przejść. Poszłyśmy do lasu. Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy. W końcu wyszło nawet to, że zadzwoniłam do istoty bezosobowej. Poprosiłam o spotkanie. Wychodzi na to, że spotkamy się niestety dopiero w przyszłym tygodniu... :( Szkoda, bo potrzebuję tej rozmowy i owej Istoty. Ale nie mam zamiaru naciskać ani nic. Nie da rady, to nie da rady.
Z innej beczki. Niestety raczej aż do czwartku-piątku nie dam rady napisać. Jadę sobie na trzy dni (pon, wt i śr, czwartek rano już w domu) w Belgii. Postaram się w miarę na bieżąco robić notatki i potem je przepiszę, albo zrobię ogólny wpis. Więc do zobaczenia (przeczytania :P ) za kila dni :)
środa, 5 czerwca 2013
Pada deszcz, pada deszcz...
Ile czasu może padać? Ostatnio coraz częściej zadaje sobie to pytanie. No bo naprawdę ile? Zaczynam mieć tej wody z nieba dość. Zimno, mokro i ponuro. No kogo coś takiego nie dołuje? Zmęczona jestem strasznie. Nie mogę się wyspać. Czuję się, jakby noc się skończyła, zanim się tak naprawdę zaczęła. Moim obecnym marzeniem jest zasnąć i wstać, kiedy się wyśpię. A o tym, mogę pomarzyć. Nauki jest w cholerę i jeszcze więcej. Jutro geografia, na którą mam wykuć na pamięć 45 krajów, 45 stolic i jeszcze potrafić je wskazać na mapie politycznej. Już widzę dzisiejszy wieczór. Nie mówić o WOSie i kilku innych przedmiotach.
Byłam dzisiaj na treningu. I Bardzo mi się podobał. Nie było naszej trenerki, więc zajęcia prowadził szef naszego klubu. Nie powiem, że się nie nabiegałam. Ale to dobrze, bo ostatnio prawie wcale się nie ruszałam i moja szybkość spadła prawie do zera.
Witaj geografio i Europo.... :/
Byłam dzisiaj na treningu. I Bardzo mi się podobał. Nie było naszej trenerki, więc zajęcia prowadził szef naszego klubu. Nie powiem, że się nie nabiegałam. Ale to dobrze, bo ostatnio prawie wcale się nie ruszałam i moja szybkość spadła prawie do zera.
Witaj geografio i Europo.... :/
niedziela, 2 czerwca 2013
Dziwne nabożeństwo i odwiedziny
Padnięta... Znowu! Spać mi się chce, bo znowu niewyspana. Noc... Gdyby istniało jeszcze coś takiego jak spokojny sen. Budziłam się co nie wiem ile i nie mam pojęcia ile razy. Jeszcze około 4 nad ranem mojej kotce się nudziło i zrzuciła z ponad metra wysokości cały worek drobniaków + pokaźny plik kartek. Wstałam to było przed 9, bo na 10.15 do kościoła.
Dzisiaj nie byłam na normalnej mszy, lecz na nabożeństwie. W kościele ewangelicko-augsburskim. Nie powiem, że nie było inaczej. Jedyny wspólny element to wyznanie wiary i Ojcze Nasz. Trochę trudno się połapać niekiedy, ale w sumie fajnie. Była tam dzisiaj uroczystość 140 lecia owej parafii. Z tej okazji grał tam Bejbik na swoim instrumencie. Więc z mamą pojechałyśmy tam aby posłuchać jak gra i zobaczyć jak to wygląda w innym kościele. Jedyny minus... Nabożeństwo trwało dwie godziny i piętnaście minut. Trochę długawo, lecz to dlatego, że to było ich święto.
Po obiadku pojechałyśmy wszystkie do babci. Jeszcze zabrałyśmy naszą drugą babcię - Danusię. Więc takim kompletem pojechałyśmy. Znowu hoho czasu jazdy i do szpitala pedałowanie po schodkach pod górkę. Ale... To frajda. W sumie u babci spędziłyśmy trzy godziny, potem na frytki (ja, mama + babcia Danusia), kawę (mama + babcia Danusia) i naleśniki (Bejbik). Później znowu powrót do domu. Trochę trudnawy, bo były takie dwa odcinki na których tak lało, że widoczność pięć metrów. Szyba zalana, wycieraczki się nie wyrabiały. Ale pomimo, że wszyscy wracali po długim weekendzie do domu na drodze nie było korków ani zastojów. Całe szczęście...
Teraz nareszcie w domu z ciepłą herbatką... Spać i jutro do szkoły. Jeszce rano mam prezentację obowiązkowego projektu z WOS'u... :/ No ale... Kolejny dzień niesie nową nadzieję. Na lepsze jutro :)
Dzisiaj nie byłam na normalnej mszy, lecz na nabożeństwie. W kościele ewangelicko-augsburskim. Nie powiem, że nie było inaczej. Jedyny wspólny element to wyznanie wiary i Ojcze Nasz. Trochę trudno się połapać niekiedy, ale w sumie fajnie. Była tam dzisiaj uroczystość 140 lecia owej parafii. Z tej okazji grał tam Bejbik na swoim instrumencie. Więc z mamą pojechałyśmy tam aby posłuchać jak gra i zobaczyć jak to wygląda w innym kościele. Jedyny minus... Nabożeństwo trwało dwie godziny i piętnaście minut. Trochę długawo, lecz to dlatego, że to było ich święto.
Po obiadku pojechałyśmy wszystkie do babci. Jeszcze zabrałyśmy naszą drugą babcię - Danusię. Więc takim kompletem pojechałyśmy. Znowu hoho czasu jazdy i do szpitala pedałowanie po schodkach pod górkę. Ale... To frajda. W sumie u babci spędziłyśmy trzy godziny, potem na frytki (ja, mama + babcia Danusia), kawę (mama + babcia Danusia) i naleśniki (Bejbik). Później znowu powrót do domu. Trochę trudnawy, bo były takie dwa odcinki na których tak lało, że widoczność pięć metrów. Szyba zalana, wycieraczki się nie wyrabiały. Ale pomimo, że wszyscy wracali po długim weekendzie do domu na drodze nie było korków ani zastojów. Całe szczęście...
Teraz nareszcie w domu z ciepłą herbatką... Spać i jutro do szkoły. Jeszce rano mam prezentację obowiązkowego projektu z WOS'u... :/ No ale... Kolejny dzień niesie nową nadzieję. Na lepsze jutro :)
sobota, 1 czerwca 2013
Agr i bu
Kiedy z serca płyną słowa
Uderzają z wielką mocą
Krążą blisko wśród nas od tak
Dając chętnym szczere złoto
I dlatego lubię mówić z Tobą
I dlatego lubię mówić z Tobą
Ten tekst towarzyszy mi dzisiaj cały dzień. Od samego rana, w ciągu którego sprzątałam. Trzeba było dokończyć roboty. Jak się później okazało, nie było to wcale potrzebne, bo goście w końcu nie przyjechali. No ale domek nie powiem... Wygląda niczego sobie. Wypucowany na glanc. Szkoda jedynie, że tyle roboty mojej i siostry poszło teoretycznie na marne.
W sumie to pół dnia się nudzę. Jak diabli. Na oazę za późno, na dworze leje, Monsz na diakoni wychowawczej. Nic ciekawego do roboty nie ma. Nawet w TV nic ciekawego nie leci. Ani też z kim popisać. Buraczek z Siostrą na Lednicy. Ehh... Ale mam nadzieję, że przynajmniej dobrze się tam bawią :) Tego im życzę. Zabawy i odkrywania Boga na nowo. Może mi też się uda w przyszłym roku pojechać? :D
W sumie to pół dnia się nudzę. Jak diabli. Na oazę za późno, na dworze leje, Monsz na diakoni wychowawczej. Nic ciekawego do roboty nie ma. Nawet w TV nic ciekawego nie leci. Ani też z kim popisać. Buraczek z Siostrą na Lednicy. Ehh... Ale mam nadzieję, że przynajmniej dobrze się tam bawią :) Tego im życzę. Zabawy i odkrywania Boga na nowo. Może mi też się uda w przyszłym roku pojechać? :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)