Ostatnio dzieje się.... trochę dużo. Z różnych punktów widzenia, rzeczywistości, płaszczyzn itd patrząc.Ważna osoba pojawiająca się w moim życiu, pojawia się coraz częściej i coraz mocniej akcentując swoją obecność. Na różne sposoby. Sezon dołków mogę uznać, za zaliczony. Długi weekend rozpoczęty u przyjaciółki szczerą rozmową, komedią i na szczęście lepszym dzięki temu humorem. A muszę przyznać, że cmentarz w przeddzień Wszystkich Świętych wygląda pięknie ;-) A nie ma to potem jak zakwasy od noszenia kwiatków! Oczywiście święto jak to święto - przynajmniej jedna osoba fochnięta w domu i co najmniej jedna awantura. Tym razem z winy siostry. No ale cóż... Jak napisałam. Święto jak święto.
Chyba jednak najbardziej mnie gdzieś tam boli dzisiaj. Zachowanie mojej animatorki. Która chyba źle coś odebrała. A ja jeszcze nie mam tak po prawdzie siły tego tłumaczyć. Pewnie zobaczymy się za dwa tygodnie, o ile się pojawię. Bo chyba zaczynam się nad tym poważnie zastanawiać. Nad tym co tam robię. Na szczęście to chyba jedyny negatywny moment dzisiejszego dnia. Teraz zaczynamy naukę... A z resztą... Kogo ja okłamuję..? Pewnie przeglądnę notatki i odrobię zadania. I na tym się skończy... :D
Och, gdyby tak wszyscy ludzie
Mogli przeżyć taki jeden dzień.
Gdy wolność wszystkich ludzi zbudzi
I powie: "Idźcie tańczyć, to nie sen"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz