Jest dobrze. Przede mną trzecia olimpiada. Tym razem z fizyki. Za chwilę zgrupowanie. Pewnie będzie dużo śmiechu i zmęczenia. No i zabieram ze sobą Wiolę. Więc jest dobrze! Tylko do cholery dlaczego czuję się tak jakby świat mi się walił?! Dlaczego się czuję jakby życie było tylko szaro-czarne? Bez kolorów, bez radości? Dlaczego się czuję przytłoczona i mam ochotę po prostu mieć świat gdzieś? "Zadbać o bezpieczeństwo ratownika, nie ratowanego". Tyle, że nie potrafię być na tyle egoistyczna. Marzę o chwili dla mnie. Chwili luzu, prawdziwości, bez tłamszenia uczuć, myśli. Tyle że to na razie nie chce się spełnić. Bo nie potrafię sama, a ktoś, przy kim się tak czuję... cóż, ma natłok zajęć (nie obwiniam nikogo).
Więc życie się toczy. Z godziny na godzinę, z kroku na krok. Ze wschodu do zachodu słońca. Ciągle do przodu, bez kolorów, zagłębiam się w ten okrutny świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz