wtorek, 30 lipca 2013

Pesymistka, realistka, optymistka?

Dość. Dość, dość, dość. Kim ja w końcu jestem. Trzy różne sytuacje, trzy różne zachowania. Niby są różne, ale łączy je jedna osoba - ja.

Nie zrobiłam klusek. Znowu mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa. Matka wstała, wściekła się, no bo obiadu nie ma, a ona do pracy. Bo wcześniej zjadłam z siostrą i tatą, i nikt nie upominał się, że jest głodny. A dwa ziemniaki, na trzy kluski się nie opłaca. Ale wielki krzyk. I wyrzuty. Znowu mam dość. Przestaję w tym widzieć sens. Mam dość starania się, aby było inaczej, walki o cokolwiek. O poprawę, której nie widzę od ilu... kilku lat? Nie mam siły, chęci. Po prostu już nie widzę sensu. Czysty pesymizm.

Napisałam wczoraj post do niego. Nie odezwał się. Nic nie powiedział, nie skomentował. A ja jednak dalej mam nadzieję. Że napisze, zadzwoni. Nadal mam nadzieję, że kiedyś znowu mnie pokocha. Że będzie. Ciągle wierzę, ufam. 99.9 % optymizmu.

Dzisiaj Bejbik zadał mi pytanie. Za ile czasu znajdzie sobie pracę. Na moje zapytanie po co, odpowiedziała, że aby zarobić kasę i się wyprowadzić. Od razu jej powiedziałam, że długo tak nie przeżyje. Nie da sobie rady. Nie z jej obecnym podejściem do życia, nauki życia. Nie z jej pracami w domu. Nie da rady. Wyglebi się na drugim, trzecim zakręcie. Realistka.

Kim w końcu jestem. Trzy sytuacje. A ja jedna. Trzy zachowania, a ja jedna. Już sama nie wiem. To są trzy sytuacje z dnia dzisiejszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz