czwartek, 18 lipca 2013

Okres pierwszy rekolekcji

No cóż. Postanowiłam, że opiszę Wam mój pobyt, ale w częściach :-) Dzisiaj pierwsze trzy dni, czyli do Bożego Narodzenia.

Pojechałam razem z rodzicami. Widok miejsca, dokładniej ośrodka był bardzo zaskakujący. No ale ok. Ogarnęłam się. Weszłam razem z rodzicami i koleżanką którą zawoziłam do środka i od razu dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, a mianowicie że moją animką jest Ania, która zna moją siostrę, że diakon był trzy lata temu z moją siostrą na rekolekcjach i uznał że jesteśmy podobne (?!), że mam do wyboru pokój na piętrze 0 lub -1. Wybrałam z Martą pokój na -1 i zaniosłyśmy tam bagarze. (Moja walizka... taka jaką się zabiera na miesiąc, ale co tam...:-P ) ponieważ miałyśmy cztery godziny, gdy rodzice pojechali, wyskoczyłyśmy zobaczyć gdzie jest sklep. Niestety nic nie kupiłyśmy, bo była niedziela, ale grunt to rozpoznanie terenu xD Wróciłyśmy i zapoznałyśmy się z dziewczynami, które przyjechały. Okazało się że jedna gra na skrzypcach :-D  Gdy już się wszyscy zjechali o 18 rozpoczęła się nasza pierwsza wspólna kolacja, krótkie spotkania w grupach i zapoznawczy pogodny wieczór.

Pierwsze wstanie... masakra. A jeszcze gorsze ogarnięcie się w 20 min i wyrobienie na rozgrzewkę. Ale udało się. Później normalny oazowy plan, czyli szkoła śpiewu (dosyć drętwa, ale była to pierwsza szkoła, więc norma) i moje pierwsze próby grania na flecie po roku przerwy. Szkoła liturgii, Namiot Spotkania, Msza Święta, obiad, przerwa poobiednia, spotkania w grupach, pogodny wieczór, modlitwa wieczorna, kąpiel i 22 cisza nocna (gdyby jeszcze ją ktoś zachowywał).

Później było lepiej. Jak się wpadło w rytm rekolekcji, to już się leciało. Był to dzień nawiedzenia Świętej Elżbiety. Następnego dnia miało być Boże narodzenie. Na obiedzie mieliśmy losowanie umilaczków. Z tej okazji był wypad do, tym razem już czynnego, skepu. Malutkie zakupy typu zapas do życia na oazie i zakupy dla umilaczka. Potem w ramach przerwy poobiedniej jeszcze był wypad na boisko i trochę gry w siatkówkę. Reszta dnia mniej więcej tak jak dnia pierwszego.

Kolejny poranek i kolejne wyzwania. Tym razem trochę inne, bo trzeba było wybrać w co się ubrać na wigilię! Więc początek taki sam. W trakcie przerwy poobiedniej był czas na przygotowanie umilaczków. Po południu uroczysta msza, kolęda i wigilia. W końcu ubrałam się w zieloną sukienkę z koronką do pół uda, balerinki i pomalowałam rzęsy. Na wigilii było luz. Siedziałam obok Bartka. Podczas wigilii dostaliśmy również dziesiątki różańca. Przydatne, bo prawie na każdym spotkaniu w grupie odmawialiśmy dziesiątek. Czas ten szybko minął. Nie zauważyłam nawet, kiedy minęła godzina. Śmiech, radość i zabawa wypełniały moje myśli. I tak było aż do ranka następnego dnia.

Gdyby ktoś chciał wiedzieć to z uczestników były
-dziewczyny: Ola i Gosia, Wera, Marta, Asia, Nikolina, Pato, Zosia, Chomiczek, Ania, Ania-Ania, Natalia, Ja
-chłopacy: Bartek, Adam, Krzysiek,
-animatorzy: Ania, Wiola, Dominika, Dominik, Weronika
-księża: ks. Piotr i diakon Dawid
-przyjezdni: Agata, Marek, Piotrek, Mariola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz