niedziela, 21 lipca 2013

Dziwny dzień...

Dzień wyjątkowy i niezwykły. Nie dlatego że był jakiś niezwykle spektakularny. Był to jeden z najzwyklejszych dni. A jednak nie taki zwykły. Wstałam późno bo o 11. Poszłam do łazienki, na śniadanie zjadłam ciasto, które wczoraj z mamą uciekłam (piernik z cukinią), siadłam razem z tatą i siostrą na kanapie i oglądaliśmy film. Niestety on się skończył i trochę się było zabrać za obiad. Bardzo letni bo pod tytułem grill na oknie :-) wpierw rozpoczęły się poszukiwania grilla, oczywiście elektrycznego bo bezpieczeństwo przede wszystkim. Wczoraj mama zamarynowała dwa kilo mięsa. Poszło całe. Trzy osoby + dwa kilo grilowanego mięsa + zaziki = pusty grill i jeden kawałek mięsa dla mamy. Po obiadku siostra poszła spać a ja wyłożłam się znowu na kanapie. W pewnym momencie tata przejął pilot a ja się zmyłam z ebookiem do sypialni rodziców. W pewnym momencie poczułam się zmęczona, odłożyłam książkę i zasnęłam. Obudziłam się dwie, trzy (?) godziny później. Tata kazał mi dokończyć rozpakowywać zmywarkę i dalej dzień się już jakoś sam potoczył. Jedynym ważniejszym elementem tego dnia była jeszcze wieczorna Eucharystia.

Dlaczego ten dzień był taki niezwykły? To proste. Ja prawie nigdy nie śpię w dzień. Nie potrafię. Wiec to był taki mój mały cud. :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz