Posiadanie siebie w dawaniu siebieCzy dużo zmian? I to jak! Ale mama rozumie i chyba nawet mnie wspiera. Więc nie jestem sama. I choćby dlatego wiem, że dam sobie radę. Dopóki będą ze mną ludzie, nie mam zamiaru sobie odpuszczać.
czwartek, 30 stycznia 2014
Bezglutenowo
Nowa miłość, nowy początek. I nowe wyzwania. Nietolerancja glutenu drugiej strony. Więc i dla mnie dieta bezglutenowa. Ciekawie. No i jest cel. Poświęcenie. Nie jest ono ogromne. A przynajmniej ja go tak nie odbieram. Najpiękniej obrazuje to definicja miłości, o ile takową można tak naprawdę zdefiniować.
sobota, 18 stycznia 2014
To był piękny dzień...
Piękny dzieńW sumie to był piękny dzień. Piękny bo wszystko się jakoś dziwnie poskładało. Wręcz niemożliwie. Rano jedna lekcja i choć to była fizyka i dostałam kape, było nie tak źle, jak wiem, że mogło być. Później dwie godziny kręgli... Co z tego, że palce bolały.... Zabawa była świetna. Nigdy bym nie podejrzewała, że moja wychowawczyni pobije nas cztery... nigdy... A jednak. Walka, zażarta, okrutna i świetna. Mam nadzieję, że kiedyś będzie powtórka. Później na dokładkę pani pozwoliła nam przenieść poprawę sprawdzianu więc o 13 byłam już w domu. Godzina totalnej laby, czyli zjedzenia obiadu, siedzenia przed TV i spakowania się, a później wyjścia. No a wyjścia gdzie? Oczywiście na meczyk. Z moją rejonówką. Tak szczerze..? Śmiechawa. Pierwszo i drugo gimnazjaliski kontra trzecia klasa.... Zero odbioru, a jedna dziewczyna się tak darła, że na miejscu reszty bym jej powiedziała co myślę o czymś takim. W sumie wygrałyśmy 3:0 w setach. Gdyby to jeszcze był koniec.... Ale nie. Tuż po meczu poszłam do Przemka. Trochę rozmowy i miło spędzonego czasu zawsze dobrze robi. Śmiech, wygłupy i taka.. normalność, to coś, co sprawia, że mi zawsze lepiej. Wróciłam do domu... i to nie koniec niespodzianek. Mama wymyśliła, że pojedziemy odwieść Bejbika na próbę i nie opłaca nam się wracać do domu więc trzeba będzie coś przez godzinę robić.. to co... niedaleko aquapark... :D Więc wygłupiałam się w wodzie przez godzinę z mamą. Nawet wypłynęłyśmy na dwór. Potem ogar... gdyby oczywiście coś takiego istniało w moim wykonaniu. A najpiękniej było, gdy i mi i mamie pod koniec włączył się wredny humor.... ;) Szybki powrót po Magdę i do domu... Gdzie końcówka filmu z ojcem i do spania. Wręcz niemożliwe, żeby ten dzień był tak udany... Choć dzisiaj już sobie odbił za wczoraj, ale mimo wszystko... Był genialny...
Piękny dzień
Piękny dzień
To jest piękny
Piękny dzień
Piękny dzień
Piękny dzień
czwartek, 16 stycznia 2014
We are the champions!
Tak się bawi, tak się bawi Trzynastka! Tak się bawi tak się bawi Trzynastka!
Dzisiaj... Boski, cudowny mecz. Jeszcze nigdy takiego nie miałam. Ta gra, akcje. Ja to czułam! Ja tym żyłam! Wszystko jak na zwolnionym tempie. Wiedziałam dobrze kto pójdzie lub nie do piłki, gdzie ona spadnie, jak ją odbić i gdzie. Było niewiele momentów, których nie ogarniałam. Co nie znaczy, że się nie zdarzały. Ale taki moment np... Leci piłka, została źle odebrana i ten moment, kiedy widzę i czuje, że Kama nie zdąży i ja ją odbijam. To niesamowite poczucie, że jest się na swoim miejscu.
Wygrałyśmy. Jesteśmy w pierwszej czwórce miasta. Teraz przed nami finały. A zrobiłyśmy to same. 6 dziewczyn, które chcą się dobrze bawić przede wszystkim. Na średnim poziomie, bez swojego kapitana. I dałyśmy radę dwóm lepszym drużynom z naszego miasta :D Trenerka tylko brała czas po to, abyśmy chwile odpoczęły i zwykle po to, żeby nam powiedzieć że jest dobrze. Że ładnie się poruszamy, że pomimo małych błędów jest jak najbardziej ok, że mamy szansę to na spokojnie wygrać. I wygrałyśmy. Rozwaliłyśmy jedynkę i salezjankę. Choć z tymi drugimi było trochę ciężko. Ale dobrze im tak. Myślały, że na luzie wygrają... hahahaha. Powodzenia.
Trochę bólu tak naprawdę za taki mecz to nie wiele. Dziękuję Wam dziewczynki :* Ewcia, Roxi, Kasiunia, Kamuś i Olcia :* Bez którejś z Was to nie był by już ten sam mecz
Dzisiaj... Boski, cudowny mecz. Jeszcze nigdy takiego nie miałam. Ta gra, akcje. Ja to czułam! Ja tym żyłam! Wszystko jak na zwolnionym tempie. Wiedziałam dobrze kto pójdzie lub nie do piłki, gdzie ona spadnie, jak ją odbić i gdzie. Było niewiele momentów, których nie ogarniałam. Co nie znaczy, że się nie zdarzały. Ale taki moment np... Leci piłka, została źle odebrana i ten moment, kiedy widzę i czuje, że Kama nie zdąży i ja ją odbijam. To niesamowite poczucie, że jest się na swoim miejscu.
Wygrałyśmy. Jesteśmy w pierwszej czwórce miasta. Teraz przed nami finały. A zrobiłyśmy to same. 6 dziewczyn, które chcą się dobrze bawić przede wszystkim. Na średnim poziomie, bez swojego kapitana. I dałyśmy radę dwóm lepszym drużynom z naszego miasta :D Trenerka tylko brała czas po to, abyśmy chwile odpoczęły i zwykle po to, żeby nam powiedzieć że jest dobrze. Że ładnie się poruszamy, że pomimo małych błędów jest jak najbardziej ok, że mamy szansę to na spokojnie wygrać. I wygrałyśmy. Rozwaliłyśmy jedynkę i salezjankę. Choć z tymi drugimi było trochę ciężko. Ale dobrze im tak. Myślały, że na luzie wygrają... hahahaha. Powodzenia.
Trochę bólu tak naprawdę za taki mecz to nie wiele. Dziękuję Wam dziewczynki :* Ewcia, Roxi, Kasiunia, Kamuś i Olcia :* Bez którejś z Was to nie był by już ten sam mecz
poniedziałek, 6 stycznia 2014
Żyje, istnieje
Nadal żyje, nadal oddycham i nadal funkcjonuje. Po prostu ostatnio dużo się dzieje i ci, którzy mają o tym wiedzieć wiedzą. Kolejny roczek starsza, kolejny kroczek w przód. Kolejne zmiany, kolejne uśmiechy, kolejne maski, kolejni ludzie. I ciągle się to ciągnie. Może kiedyś jeszcze będzie normalnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)